5.12.10. Krater Ngorongoro
------------------------------------
Calodzienne safari w kraterze Ngorongoro rozczarowalo mnie. Chyba oczekiwalem wiekszych wrazen (w tym estetycznych), niestety. O ile na widoki z gory, z krawedzi krateru nie mozna narzekac, to przebywanie na srodku rowniny wenatrz, bylo raczej nudne. Za duzo naogladalem sie TV. Te stada zebr I gnu, mniejsze stadka bawolow afrykanskich…
Tylko tak plasko z perspektywy samochodu, a w TV pokazuja z goru I w bliskosci metra. Tu tymczasem samochody mogly jezdzic tylko wyznaczonymi drogami, wiec bliskie spotkania trzeciego stopnia (tak jak wczoraj ze sloniami) trafialy sie niezmiernie rzadko…
Ale a to z lwami I to na samym starcie…
Sam krater z dolu nie wyglada ladnie. Choc zblizony wielkoscia do krateru Batur na Bali, jest strasznie monotony. Nie ma w nim lanow zoltych traw, tylko szare badyle jak u nas po zielsku, gdy zejda sniegi na wiosne. Tak smutno…
Ale moze kiedys to rozwine.
Uzupelniajac checkliste zwierzat, to byly tam: lwy (z malymi), zebry, kudu, gnu, bawoly, impale, gazelle Thomsona I Granta, jakies 2 inne antylopy, hieny (tez bliskie spotkanie), hipopotamy, slychac bylo szakale, byl tez 1 slon, flamingi, marabuty, “nasze” bociany I sporo innych ptakow.
A po poludniu zacza padac deszcz :(
I nie bylo lampartow !!!
c.d.n.
Ver.1.0