6.12.10 17:15 Moshi
---------------------------
O 8:10 wyjazd z Arushy do Moshi u stop Kilimandzaro.
Cel jest chyba jasny kazdemu?
Nie, nie! Zadne tam trekingi, czy wspinaczki – Zrobic zdjecia najwiekszej gory Afryki.
Niestety wczorajszy deszcz w Ngorongoro dolecial przez Arushe do Moshi. Wprawdzie w miescie swieci slonce, lecz niestety wulkan jest otulony w puchowa kolderke, a niebo jest nad nim mleczne :-(
Co do slonca, to w Moshi poczulem tropik. Dotad, nie powiem, nie bylo za goraco. W prawdze na krotki rekaw, ale czasami bylo bardzo chlodno i to nie tylko na szczycie Ngorongoro.
W tutejszej YMCA, gdzie sie zatrzymalismy, jest klub plywacki i sportawy basen. Towarzysz Moj nie traci okazji, jako znany milosnik hotelow z basenami, a ja siedze w kajejce internetowej i uzupelniam zaleglosci w blogu (niestety bez zdjec). Licze, ze wieczorem sie rozpogodzi i pstrykne pare fotek Kilimandzaro. Albo chociaz jutro rano, bo wieczorem mamy juz byc w Dar-es-Salam.
Ver. 1.0