22.12.12.10, poludnie
-------------------------------
Wczorajszy pociag z Mombasy, planowy przyjazd 9 rano, przybyl dosc punktualnie o 12 w poludnie.
Pokrecilismy sie troche wokol dworca. Wybralismy sie nawet do muzeum kolejnictwa, gdzie Wczasowiczowi odechcialo sie zwiedzania, bo pare parowoxow obejrzelismy przez plot. Odstawilem wiec tradycyjna awanture o rasizm, ze chca od nas 400, a od Kenyasow tylko 100, az nie chcieli nas wypuscic z powrotem.
Ale o tym kiedy indziej...
Potem ryszylismy szukac matatu na Karen, do ks. Jana, bo taksowki sa tu okrotnie drogie. Zaczelismy od tych z brzegy, nr 125 i 126, jadacych na Langate. Odeslali nas na stanowisko linii 102. Tu sie okazalo, ze jednak 101. Stamtod do 110. I to jeszcze nie koniec tulaczkio od Annasza do Kajfasza (a terminal jest rozlegly, okrutnie zapchany). W matatu 110 konduktor powiedzial, ze lepiej wziac 111, bo wprawdzie jedzie na Dagoretti Rd. ale z drugiej strony niz Nakumat Karen.
No i tak 111-ka dojechalismy do znanego nam centrum handlowego (ja tradycyjnie, w kabinie kierowcy). A tutejsze mataty, to nie tylko Nissany, lecz Tojoty Hiace i wieksze busy i zdaza sie, ze "odmawiaja".
Wypiwszy kapuccino ruszylismy piechota w Dagoretti Rd. bo wydawalo nam sie sprzed 3 tygodni, ze to blisko. A tu okazalo sie, ze to 3 km - z bagazami. Gdy mielismy juz 200 m do bramy Don Bosco YES, wlasnie wyjechal ks. Jan po nas i przy okazji na zakupy, tak, ze jeszcze raz wrocilismy sie do centrum handlowego...
A dzis, po sniadaniu, pojechalismy, tez matatu, na zwiedzanie centrum Nairobi i wydanie ostatnich szylingow.
Tylko nie ma na co ;-( Tu nie ma nawet pamiatek, "tradycyjnych murzynskich" malowidel olejnych, ani rzezb. Mombasa byla ostatnia szansa. O egzotycznych ciuchach, tez nie ma mowy.
Trudno - Przepijemy!
Przy okazji wizyta w Kenia Airways, bo od przedwczoraj nas strasza zamknietym lotniskiem w Paryzu. Niestety snieg wymowni Francuzi juz odgarneli. Pisze "niestety", bo Wczasowicz liczyl na "zamienny" lot przez Stambul, Albo chociaz Amsterdam, czy Londyn.
Bedzie wedlug planu ;-)
Oby...