Geoblog.pl    Swierszcz    Podróże    $wierszcz w Murzynówku    Centrum Mombasy
Zwiń mapę
2010
18
gru

Centrum Mombasy

 
Kenia
Kenia, Mombasa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9656 km
 
Mombasa, Pt, 17.12.10

Ta kafejka internetowa ma tak poblokowane Windowsy, ze nie moge sie dostac ani do PenDrive, ani do karty pamieci. Wczoraj to zhakowalem ale z komputera nr 2, ktory teraz jest zajety przez Murzyna. Murzyn nosi okulary, wiec pewnie predko nie pojdzie. W ogole maja tu kretynski system dostepu do Internetu. Np., kasuja za minute (1KSh), ze startowa oplata za 10 minut. Gdziez im do tych kafejek w Tanzanii, gdzie wszedzie godzina kosztowala 1000Tsh w interwalach, co kwadrans.
A jak sa zawirusowane! Moj PenDrive ma juz kilka „pasozytow”, a teraz widze, ze cos mi zainfekowalo karte pamieci ze zdjeciami Mombasy i to pomimo ustawienia „read only”! Widocznie ten czytnik „nie uznaje” tego zabezpieczenia. A myslalem, ze jest natury „mechanicznej”. Zebym nie potracil tych zdjec 

Miasto zwiedzone. Przynajmniej jego (najwazniejsza) czesc na polwyspie. Ten polwysep nie jest az taki duzy. Obszedlem go od 6 rano „z buta”. Nie wiekszy od Poznania, bez „sypialni”.
Nie ma z czym porownac Mombasy. Spodziewalem sie, ze bedzie „bardziej brytyjskie”. Tymczasem nie ma w nim „imperialnych” budowli, jak w Bombaju, Singapurze, czy Kalkucie. Ma za to niewatpliwie hinduski „rys”. Gdyby oceniac po ludziach, to jest tu jak w Bombaju (duzo Islamu, Hindusi, Sikhowie i oczywiscie Murzyni). Z budowli, bardziej przypomina „indianskie” dzielnice Delhi, czy Madrasu. Plus oczywiscie wklad portugalski w postaci Fortu Jezusa.

... W tym miejscu wylaczyli prad i to co napisalem sie nie zapamietalo (((
Bo tu w odroznieniu od „zacofanej” Tanzanii nie maja UPS’ow ...
==========================================================
Mombasa, 19.12.10
-----------------------------
Msza sw. o 8 rano byla po angielsku. Calkiem poprawny „novus” z asysta diakona. W Polsce taki moglby uchodzic za „ortodoksyjny”. Naprawde nie bylo sie do czego przyczepic.
No moze poza takimi drobiazgami jak znicze zamiast swiec oltarzowych umocowane na jakims suchym krzaku obok i sklad apostolski zamiast credo. Nawet Komunia na reke nie nalezala do „normy”. Zadnych szafarek, nawet szafarzy!
Do czasu... Po ogloszeniach i drugiej zbiorce (nie wiem na co), diakon (bawiacy tu goscinnie) uzyskal dostep do mikrofonu. Bojeeechal po bandzie jak jakis D-J.
„Jak sie macie?!” „Dobrze?!” „To dobrze!” – krzyczal
„Bog jest wielki !” „Bog jest OK !”. A niektorzy ludziska mu odkrzykiwali.
Tak sie darl ze zepsul mikrofon na mownicy, wiec przeprowadzil sie do oltarzowego.
Nie czekajac, az skonczy ten speech i powie o co mu chodzi (o ile potrafi), wyszedlem nie czekajac na blogoslawienstwo, bo bebenki mi pekaly. Byl to straszny kontrast z uprzednimi, nawet udanymi spiewami choru (wszystkie spiewane piosenki znalem juz z Singap[uru). Marna ich przyszlosc, jak takie przyszlych ksiezy chowanie ...

Po 10 rano, zalatwiwszy placenie za hotel tylko pol ceny, polecialem na dworzec kolejowy odebrac bilety nadane przez x. Jana. Dworzec, to zbyt odwarzne nazwanie dwoch barakow ze strzecha z blachy falistej. Jeden sluzy za kasy, drugi za poczekalnie. Bilety w koncu dotarly.
Tu jest znakomita okazja do ponazekania:
Jeszcze w Polsce dalem sie namowic Wczasowiczowi na podroz tym pociagiem. To jest moj najwiekszy blad w tej podrozy. A powody wykladaja sie nastepujace:
- Bilet w 1 kl. Kosztuje U$65 (Wczasowicz jezdzi tylko 1 kl.), podczas kiedy nocny autobus deLuxe, kosztowal by tylko 1000 szylingow (ok. U$12),
- Pociag jedzie dwa razy dluzej, a czsem nawet jeszce dluzej, od autobusu,
- Pociag jezdzi co drugi dzien i dlatego musimy jechac dzisiaj by zdazyc na srodowy samolot.
Gdybym asertywnie odmowil, to mialbym 4 dni wiecej !!! Spokojnie zdazyl bym nad Jezioro Wiktorii, albo przynajniej do Lamu, ktore jest bardzo zachwalanbe przez przewodnik (z tymi zachwytami LP to trzeba uwazac). A tak siedze dzisiaj bez sensu w Mombasie, bo po kosciele nie oplacalo sie juz nigdzie jechac. Wlocze sie bez sensu po ulicach. Wydaje kase na niepotrzebne jedzenie i chodze na „niedzielny spacerek do supermarketow”. A tu jeszcze tyle godzin!
Moze przejde sie do tego najwiekszsego – supermarketu Likoni, zwanego tu po prostu Nakumatem, czyli Supermarketem, bo i tak kazdy wie o jaki chodzi.
A moze jeszcze raz na te stare miasto z lat 30-ych XX w.? Bo w zasiegu 2 km, znam juz kazda ulice...

Ver.1.0.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Biały Murzyn
Biały Murzyn - 2010-12-20 22:28
Toż to prawdziwie europejskie miasto! (wnioskuję jak oglądam zdjęcia) A ja myślałem, że tam tylko palmy rosną.
 
 
Swierszcz
$wierszcz Wędrowniczek
zwiedził 20% świata (40 państw)
Zasoby: 212 wpisów212 112 komentarzy112 1923 zdjęcia1923 93 pliki multimedialne93
 
Moje podróżewięcej
28.01.2009 - 24.04.2009
 
 
22.06.2012 - 27.07.2012
 
 
30.11.2010 - 23.12.2010