Rio de Janeiro, 6 III, 18:45
Przekroczyłem zwrotnik. „Gonię” słoneczko. Ciekawe, kto będzie „pierwszy” na równiku (21 III (?))...
W Ryjo de Żanejro wylądowałem z wielkim opóźnieniem około południa. Autobus stał w korku w szczerym polu/dżungli ponad 2 godz.
Hostel (dormitorium) za jedyne 25 R$ znalazłem na Kopakabanie, ale jest to też, mimo luksusowości, dzielnica najbardziej oblegana przez „plecakowców”. Po obiedzie (pierwsze krewetki w AP) było już za późno na dalsze zwiedzanie więc obszedłem plażę i bulwary Kpakabana – Lema.
Na plaży niezbyt tłoczno (a jak tu wygląda tłok?) i przeważali miejscowi mężczyźni. Choć przy tak „tęczowym” społeczeństwie trudno odróżnić przyjezdnych od tubylców. Chyba po ubiorze, bo Brazyle mają nieco „pstry” gust. Latanie w strojach piłkarskich jest jak najlepiej widziane. Po ulicach paradują „zbudowani” i „napakowani” bez koszulek. A co! Trzeba prezentować „wdzięki”. Czasem za koszulkę robi kolorowy tatuaż, lecz i tak jest ledwie widoczny na śniadej cerze.
Za to sort Brazylek jakiś pośledni. Mają modę na stringi, a najwięcej jej hołdują starsze babcie. Błeee :-(.
Do dobrego tonu należy spacerowanie z deską surfingową pod pachą. Małolaty mają takie deski szersze i jakby ułamane. Noszą do kompletu płetwy. Deskorolkowcy są trochę odmienni, bo ich deski to „wersje” traktorów ;-).
Samo Ryjo jest prześlicznie położone, pomiędzy skalistymi, kopiastymi wzgórzami, pocięte lagunami, pełne półwyspów i wysepek. Należy do miast o raczej „trudnej geografii” podobnie jak np. Bombaj, czy Hong Kong. Zwłaszcza te kopiaste skały i wysepki czynią je podobnym do tego drugiego, choć tu wieżowce „siedzą” tylko u podnóża gór. Za to ulice i mieszkańcy Ryjo, to jakieś inne wcielenie Bombaju. Ten sam syf, handlarze, ludzie śpiący na ulicach... Nawet architektura i ulice Kopakabany przypominają bombajską Colabę (też zresztą portugalskiego pochodzenia).
Takie ukształtowanie terenu sprawia kłopoty komunikacyjne. Poszczególne dzielnice są od siebie odizolowane. Łączą je tunele. Jest i metro, ale pożal się Boże, tylko dwie linie. Co to jest na takie miasto. Buenos Aires i Santiago „potrafiły wydrążyć” po 4-5!
Lecz wybór sea-food’ów jest już całkiem, całkiem...
... Chrystus na Corcovado, wcale nie jest taki wielki jak na zdjęciach. Ledwie Go widać...
7 III, 18:15
Dzisiaj obszedłem piechotą całe centrum, zaglądając do zabytkowych kościółków i w stare uliczki. To jest Ryjo, jakiego w ogóle nie znamy. Tego nie pokazują na żadnych filmach, a wielka szkoda. Widać doskonale „królewskość” tego Miasta.
Ryjo było kiedyś stolicą nie tylko Brazylii, ale całego Imperium Portugalskiego (w czasie wojen napoleońskich). Jedyną w historii, zamorską stolicą europejskiego państwa. Po „rozdziale” było siedzibą dworu cesarskiego. Pomniki kolejnych imperatorów dotąd stoją na placach i w parkach.
Mało tu mojego ulubionego stylu architektonicznego – baroku „portugalskiego”. Kościoły i pałace były wielokrotnie przebudowywane.
Klimat ulic, iście indyjski. Naprawdę jest tu bardzo swojsko. Tylko ten portugalski :-(...
Rozplanowanie ulic wygląda na „nieplanowane”. Każda idzie pod innym kątem i często krzywo. Zresztą Foz było ostatnim miastem w mojej podróży, ułożonym w szachownicę. Już Kurytyba „zrywała” z tym schematem, choć jeszcze używano tam pojęcia „kwartału”. W Ryjo nikt nie mówi za ile kwartałów, tylko za ile przecznic po lewej lub po prawej.
Chrystusa Odkupiciela nie widać nigdzie z ulic centrum. Widoczny jest jedynie z południowych i wschodnich plaż. Nawet „łamałem” się czy tam nie wjechać, ale ta „impreza” kosztuje tyle co wodospady Iguaçu. Zresztą dzisiaj nie było pogody. Prawie cały dzień pochmurny i „tylko” 27° C, a wczoraj było 35!
Po popołudniu relaks nad laguną i na plaży Ipanemy (węższa i „przytulniejsza”), a powrót piechotą przez plażę Kopakabany (proszę sobie w maps.google.com powiększyć mapę Rio, żeby zobaczyć „rozczłonkowanie” tego miasta).
Kiedy wracałem z plaży do hostelu przez nadmorski, dwujezdniowy bulwar, mignęła mimo znajoma, wąsata twarz. Aż się cofnąłem.
-Józek! To ty?!
Na pasie zieleni rozdzielającym jezdnie stało popiersie Marszałka dobrze schowane w krzakach.
Ver.2.1.