Geoblog.pl    Swierszcz    Podróże    $wierszcza 60 dni dookoła Indii    Andhra Pradesh - Vijayawada
Zwiń mapę
2008
03
mar

Andhra Pradesh - Vijayawada

 
Indie
Indie, Vijayavādā
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5767 km
 
Punktualnie wg rozkladu, o 5 rano, moj pociag wjechal na stacje Widżajawada (Vijayawada). Obudzilem sie 10 minut wczesniej z powodu harmidru jaki towarzyszyl zbierajacym sie wspolpasazerom. Spalem tak twardo, ze nie slyszalem budzika, ktory nastawilem na 4:30. Jeszcze nie pakowalem sie tak szybko...
Ranek byl cieply. Juz wczoraj, z kazdym kilometrem na poludnie bylo coraz cieplej. W pociagu z Kalkuty do Bhuvaneswaru wylaczylem wszystkie wentylatory, a na tym odcinku sam je włączylem. Wieczorem umoscilem sie w spiworze na najwyzszej koi sleeper'a a w srodku nocy obudzilem sie z goraca i musialem z tego spiwora sie "wypoczwarzyc" mimo, ze nad ranem jest najchlodniej.
Upal i niewyspanie towarzyszyly mi caly dzien. Nawet teraz, wieczorem, jestem lekko "ogluszony".
Wysiadlem we Vijayawad'zie, zeby nie marnowac dnia na podroze. Poza tym trzeba cos zaliczyc w Andra Pradesh ( bylem tylko przelotem w Hyderabad'zie przed laty).
W przewodniku nie bylo mapy miejscowosci i wymienione tylko 3 punkty do zwiedzania. Postanowilem zasiegnac informacji w dworcowej informacji turystycznej. Powiedziano mi, ze otwiera sie od 8:00. Zostawilem bagaz na przechowalni, zjadlem sniadanie w dworcowej kantynie (tej samej sieci co w Agrze) i czekalem. O 8:30 zasiegnalem informacji u policjantow (ostatnio sa kompetentni i dobrze poinformowani). Okazalo sie, ze informacja startuje od 10. Nie bylo co tracic czasu.

Spisalem wywieszone na budce informacyjnej wszystkie interesujace punkty turystyczne w promieniu do 8 km i ruszylem szukac rykszy, ktora mnie tam zawiezie. Wytargowalem najtanszy sightseeng za Rs250. Zdecydowanie przeplacilem bo wszystko zwiedzilem do poludnia, a byly to:
* Kosciol i wzgorze z grotką, w ktorej jest figura Najsw. Marii Panny z Lourdes (zdjecia tej figury sa rozplakatowane na dworcu i na miescie). Do grotki prowadzi nieslychanie stroma Droga Krzyżowa. Powyzej groty jest kolejna Droga Krzyżowa do szczytu zwienczonego krzyzem.
* Jaskinie Mogalrajpuram, a wlasciwie male grotki dla krasnoludków wykute w skale sterczacej posrodku miasta (zadnej informacji co to i na co).
* Most Prakasam, a wlasciwie zapora spietrzajaca wody rzeki Krishna, tak ze powyzej zapory nigdy nie opada poziom wody, zas ponizej jest prawie wyschla, jak to przed monsunem.
* Groty Akkana Madanna. W zasadzie to jedna, przypominajaca te z Ellory i Ajanty.
* Meczet Jame (Jumma) z 1733r., przy ktorym przechowuje sie 1 wlos z wąsów proroka Mahometa. Wlosa nie widzialem, bo pokazuja go tylko raz w roku w urodziny Proroka (21 ? marca), a i tak widac go ponoc tylko przez lupe. Zato dobrze widoczny jest grobowiec zalozyciela meczetu, przybylego tutaj z Buchary. To wszystko opowiedzial mi immam z tego meczetu przy poczestunku z czajem (induskiej wersji angielskiej herbatki).
* Swiatynia Kanaka Durga. "Bogini" Durga jest patonka miasta i jest tu wielce czczona. Ostatnio kopule swiatyni przykryto szczyrym zlotem. Przed jej wizerunek prowadza 2 alejki z krat, opisane Rs25 i Rs50. Okazuje sie, ze ta za 50 prowadzi przed samym idolem, natomiast ta za 25 w odleglosci paru metrow. Poniewaz i tak nie wolno tam robic zdjec wiec poszedlem tansza. W okienku biletera nie bylo nikogo. Potem tak sie poplatalem w labiryncie kratownic, ze okazalo sie iz wylazlem wejsciem za 50. We wejsciu siedzial "kaplan" (kto go wie co za kaplan, ale podobnie ubrany) sprawdzajacy bilety. Powiedzialem, ze nie bylo nikogo ktoby je sprzedawal. Towazyszacy straznik kazal mi przechodzic ale "kaplan" koniecznie chcial bakszysz tylko nie wiedzial jak mi to zapodac (ja wiedzialem o co mu chodzi ale udawalem, ze nie pojmuje). Pytal sie to o monety z mojego kraju (o to prosza tu wszyscy), to o to jak wyglada dolar. Wkoncu straznik sie wkuzyl, ze powstaje zator i kazal mi isc. Tak wiec wlazlem w najlepsze miejsce za darmo. Cofnalem sie pod oltarz gdzie bramin obslugiwal tych za Rs25 skladajacych ofiary. Kladli te ofiary a on zakladal im na glowe na moment cos w rodzaju srebrnego dzwonu lub pucharu, poczym robil kropke na czole. Wierni placili mu za to drobne rupie. Zaproponowal mi to sama. Odmowilem z wyrazem niezmiernego zalu gdyz jestem jednak chrzescijaninem. Ten, speszył się, nie wiedząc co mi zaofiarować, za to wreczyl mi 2 banany, ktore ktos zlozyl w ofierze Durdze. Nie dosc, ze za darmo, to jeszcze wyszedlem z ofiarnymi bananami. Zaraz dałem je pierwszemu spotkanemu żebrakowi, bo nie godzi się spożywać ofiary składanej bożkom.
Po obiedzie wlazlem jeszcze na wzgorze z pomnikiem Mahatmy Gandiego, znajdujace sie tuz za dworcem kolejowym. Trzeba powiedziec, ze Vijayawada jest przepieknie polozona nad szerokim rozlewiskiem rzeki Krishna w dolinie otoczonej wzgorzami, czego w nie widac z dolu. Przez miasto plynie cos w rodzaju kanalow ze swierza woda wyprowadzana z boku zapory, poprzecinanych co rusz mostami, co nieodparcie kojarzy sie z Amsterdamem.

Zakonczywszy czesc turystyczna przed zachodem slonca, a majac nastepny pociag do Madrasu dopiero po polnocy, moglem zasiasc w dworcowej kafejce internetowej AC (tak, tak maja nie tylko kantyne AC) i tak szeroko sie rozpisac, jak nigdy dotad.
No to do Madrasu...
------------------------------------
AC znaczy: z klimatycacja.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Swierszcz
$wierszcz Wędrowniczek
zwiedził 20% świata (40 państw)
Zasoby: 212 wpisów212 112 komentarzy112 1923 zdjęcia1923 93 pliki multimedialne93
 
Moje podróżewięcej
28.01.2009 - 24.04.2009
 
 
22.06.2012 - 27.07.2012
 
 
30.11.2010 - 23.12.2010