Geoblog.pl    Swierszcz    Podróże    !Brindemos por la vida, es linda!    W piątek trzynastego
Zwiń mapę
2009
13
lut

W piątek trzynastego

 
Chile
Chile, La Serena
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15034 km
 
La Serena, Pt, 13 II, 18:00
Wylądowałem w tym spokojnym, trzeźwym, jasnym i pogodnym (sereno) mieście o 5 rano. „Przepękałem” na terminalu (we fast food'zie) do 8 i ruszyłem na poszukiwanie pokoju. W prawie wszystkich „alojamientos” wisiały kartki „brak miejsc”. Zwiedziłem całą starówkę z plecakiem na grzbiecie szukając wolnego locum. Dotarłem aż na drugi koniec miasta. Wracając, postanowiłem dzwonić do każdego i pytać, bo być może, hinduskim zwyczajem nie chce im się otwierać w nocy. Ale było już koło 10. Niestety dalej to samo: „Todos ocupados” lub potwornie drogie. Czy to z powodu łykendu, czy „targów książki”? Już chciałem jechać dalej nocnym autobusem.
Ja mogę, ale gdzie „nakarmię” Pikusia? W Indiach, to mają w poniektórych autobusach gniazdka (do ładowania telefonów), ale tutaj taka cywilizacja nie dotarła.
Dopiero o 11-tej, jedna pani, drugiej pani, a ta pani, powiedziała mi, że na ulicy „Los Rojos” pod 19-ką... Stary prywatny dom, nieoznaczony. Najmniejszego napisu. Ale ma pokój „solo” za 5000p. No, no! Żadne tam dormitory, tylko pokój. Niestety wejście przez kibel! No cóż i tak nie miałem wyboru. Za to dokładnie słyszę kiedy ktoś s... i s... . Może wyboruję dziurkę w drzwiach i zrobię jakieś zdjęcia ;-).
Dalsze skutki Pt,13-ego. Chciałem kupić bilet na jutro do Valparaiso. Jest na 5:45. Za wcześnie! Obszedłem wszystkie kompanie (tu mają zbiorczy terminal). Najwyżej w południe, a jedzie się 6 godzin.
Nie będę po nocy szukał noclegu we wielkim mieście. Wróciłem się tam gdzie była 5 rano. Owszem jest, ale pierwsza klasa za 19000! No i w końcu kupiłem na nocny kurs za 9000, a we Valparaiso znów będę o 5 rano :-(
… Znalazłem niezabezpieczoną sieć WiFi. Po raz pierwszy w Ameryce :-))).
… Wybrałem się nad morze. Było zimno, więc ubrałem długi rękaw i dżinsy. A tu po południu słońce rozpędziło chmury (jak w Limie) i zacząłem się piec. Koszulę zdjąłem, lecz spodnie? -Tylko podwinąłem.
Ocean śmierdział małżami. Spełniłem podróżniczy obowiązek zamoczenia nóg po tej części Pacyfiku. Ale jak wlazłem, tak szybko wyskoczyłem z wody. Była lodowata, na dodatek to w kontraście do palącego piachu.
Na brudnej plaży ludzie oddawali się typowo plażowym rozrywkom, jak opiekanie, babranie w błocie, jazda na wiel... na koniu.... Jakie wielkie płuca mają Laserenki...
Do morza jest ze 3 km. Po drodze hipermarkety wielkie jak Auchan. W środku identyczna organizacja i ludzie zachowują się tak samo jak u nas. Tyle, że ceny 1,5 – 3 razy wyższe. Taaak. Chile przypomina Ojczyznę …
… Zaczepiły mnie dwie cyganki. Tak, wiem, tu nie ma Cyganów. Ale ubrane były podobnie, włos rozwiany i podobnie się zachowywały:
„Una moneda, senhor!”
„No hablo Español”
Nic nie pomogło.One ciągle swoje „una moneda”. Więc wyciągnąłem (jak to robiłem w Indiach) rękę i rzekłem:
„Una moneda!”.
Aż odskoczyły i zaczęły z daleka ablać coś na mój temat.
… 19:00 Jeszcze słońce całkiem wysoko, a już chłód na długi rękaw. A jest lato i zwrotnik. Swoją drogą, co za idiota „ustawiał” tu czas? Świta o 8, a o 19 świeci słońce (w tych szerokościach nie ma dużych różnic pomiędzy nocą a dniem). I po co im czas „letni”. Przy takim „cienkim” kraju? Mogli by przyjąć słoneczny, np. GMT-4h35m. - Że nie „pełna” godzina? A kto zarządził, że musi być „pełna”? Taki Nepal ma GMT+5h45m i jeszcze nie zginął. A jak niedługo zginie, to z powodu demokracji, a nie strefy czasu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Swierszcz
$wierszcz Wędrowniczek
zwiedził 22% świata (44 państwa)
Zasoby: 217 wpisów217 112 komentarzy112 1923 zdjęcia1923 93 pliki multimedialne93
 
Moje podróżewięcej
22.06.2012 - 27.07.2012
 
 
28.01.2009 - 24.04.2009
 
 
30.11.2010 - 23.12.2010