Encarnacion, 26 II, 16:40
Encarnacion, chyba można przetłumaczyć na Wcielenie.
Tak. Nazwy mają niewątpliwie pobożne, natomiast sami (na pobieżny rzut okiem) do pobożnych nie należą (co jeszcze bardziej tyczy się Argentyńców).
Naopowiadała mi trochę o miejscowych starsza Szwajcarka Maria Jose D. Spotkana w Trinidad, gdzie mieszka od wielu lat z rodziną, a pracuje jako wolontariuszka w Jesus. To nie tak prosto jak w opowieściach Cejrowskiego i nie tak łatwo. Mówiła, że ze względu na dzieci lepiej przenieść się do Argentyny do Misiones. Co więcej mówiła może napiszę po powrocie – mañana, he he...
Całe pogranicze zamieszkują oprócz Guaranów, metysów i potomków kolonizatorów, osadnicy z Europy. Głównie Ukraińcy z tej strony granicy i Niemcy z Polakami z drugiej. Właścicielem hotelu, w którym mieszkam jest Niemiec (z rodziców) żonaty z Japonką.
W Encarnacion na "Placu Broni" wyjątkowo nie ma katedry, za to jest cerkiew Patriarchatu Kijowskiego.
Wczoraj wieczorem poszedłem do katedry na Mszę w Popielec. Katedra całkowicie „zdewastowana” przez posoborowych „barbarzyńców”, czym się jeszcze szczycą eksponując w kruchcie zdjęcie jak to było „przed” wraz z resztkami rzeźb ze starego ołtarza. To się nadaje do „Kroniki Novus Ordo”. A zaczęli wcześnie „wybiegać przed szereg” sądząc z daty „68” na „nowych” bohomazach w ogołoconym prezbiterium.
Mszę odprawiał biskup w asyście jednego księdza i małej ministrantki, która miała kupę roboty, bo oprócz normalnej posługi zajmowała się dodatkowo pastorałem i mitrą.
(Przypomniał mi się zaraz zeszłoroczny Popielec spędzony w Dżansi w sanktuarium św. Jakuba Apostoła. Tam też odprawiał biskup.)
Tutaj kościół pękał w szwach, a najciekawsze było obserwowanie wiernych. Hałas był jak na dużej przerwie w szkole. Ludzie rozmawiali przez telefony, robili sobie zdjęcia, a podczas całej Mszy pisali SMSy. I to nie tylko młodzi!
Cóż, „ryba psuje się od głowy”. Sam widziałem jak jedna zakonnica, wczoraj (Środa Popielcowa) w Posadas żarła publicznie hamburgera! Aż miałem ochotę powiedzieć jej parę słów, tylko wyszła innym wyjściem...
Wracając do Mszy. Biskup przynudzał z godzinę na kazaniu. Druga godzina, to znaczenie czół popiołem. Za to Komunia poszła sprawnie, bo poszli co-niektórzy a jeszcze pomagały dwie szafarki.
Zaraz, zaraz! A czy to nie akurat w Paragwaju wybrali sobie ex-biskupa na prezydenta?
Taaak. I to są katolickie kraje. Jak tu się dziwić, że od czasu Soboru odeszło do sekt protestanckich 70 mln wiernych!
Ver.2.1