Ciudad Del Este, 28 II
Jadąc, wypatrywałem rancho WC Kowboja, ale też nic nie zauważyłem. Pewnie dlatego, że wypatrywałem lewym okiem, a prawym oglądałem filmy z Bruce’m Willis’em puszczane w autobusie. Przynajmniej tak długo, póki upychani jak sardynki pasażerowie nie zasłonili całkiem monitora. Ale ten Paragwaj, to żyzny i rolniczo bogaty! Gdybym miał pociąg do uprawy roli, czy pasterstwa, to bym się tu osiedlił.
Miaste Wschodnie, Miasto na Wschodzie. Tak czy owak pierwsza niepobożna nazwa w Paragwaju. Jak już pisałem, miasta Paragwajskie, to istne Indie, Ale CDE przebija wszystkie. Nawet główna, wielopasmowa ulica prowadząca do Brazylii zastawiona była straganami, między którymi przeciskały się autobusy i ciężarówki. Niestety przeliczyłem się, że się tu „obkupię”. Towary i ceny – wszystko pod brasileos, a nie pod „tańszych” argentyńców. A że w Brazylii drogo, to i tu było najdrożej z wszystkiego co odwiedziłem w Paragwaju. Do tego co to za towar? Jaki gust mają Brazylijczycy? Czy oni w tym wszystkim latają na codzień? Kompletne buraki!
Centrum CDE wyrosło chyba „ad hoc” na handlu, kompletnie bez ładu i składu. Ale, że duża kasa tu przepływa świadczy mnóstwo szyldów po chińsku (głównie Tajwańczycy) i pierwsi Hindusi z Arabami „występujący” w AP. Bisurmany postawiły sobie nawet meczet, a kościoła w centrum nie uświadczysz. Jeszcze większy meczet bieleje na tle miasta po drugiej stronie granicy w Foz.
Do Brazyli można się najszybcie dostać taksówką motorową, tzn. jako pasażer na motorze.
Myślałem, że w sobotnie popołudnie handle rozwiną się w najlepsze, a tu już po siedemnastej wszyscy zaczęli się zwijać zostawiając po kolana śmieci na ulicach. Teraz siedzą na ławkach i krawężnikach, piją mate i równo jak jeden mąż liczą kasę...
... Ludzie w CDE są naj mniej przyjemni z owiedzonego Paragwaju. Gburowaci, chamowaci, nachalni handlarze, zupełnie bez środkowo-południowo-azjatyckiego wdzięku. To być może wpływ Chińczyków.
... Pierwszy raz w życiu jadłem maniok. Smakuje jak twardawe ziemniaki.
Ver.1.0