Foz do Iguaçu, 3 III, wieczór
Korzystając z okazji, chciałbym wszystkim wiernym i niewiernym czytelnikom złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji imienin marca! A, że jutro Suche Dni, więc bawcie się!
Nadrabiając „poślizgi” (uzbierał się już z tydzień), nie nocuję we Foz, tylko jadę nocą (od 21:30) do Kurytyby. W dzień planowałem zwiedzić miasto (trzecie z wytypowanych). Nie było to trudne i zajęło mi tylko pół dnia. Popołudnie spędziłem na zwiedzaniu podobno największej na świecie elektrowni wodnej Itaipu (zamiast brazylijskiej strony Wodospadów).
Jeśli chodzi o miasto, to nie jest ono większe obszarem od P.I. ale ma ciągłą zabudowę, wieżowce i szerokie ulice, więc jest miastem całą gębą. Do tego ładnym. I zjadłem tu kebaba w picie z czosnkiem! Czosnek po raz pierwszy od miesiąca! W Peru używali chociaż dużo cebuli, a potem...
Widok kobiet w chustach, czyni Foz podobnym do nowych miast Malezji, lub muzułmańskich dzielnic Singapuru, podobnież jak architektura i klimat (rano było 27, a w południe 33 stopnie).
Przewodnik kupiłem w hostelu z sieci „Hostelling International”. Zarządza nim „tutejszy” Francuz, który wyciągnął był takie dwa „LP” z hostelowych archiwów. Jeden po Brazylii, drugi po AP. Zadzwonił do właściciela, uzyskał zgodę i ustalił cenę. Za ten drugi zapłaciłem 20 funtów szterlingów, a wydał mi 5 zielonych. Fakt, że trochę stary, z 2007, ale lepszy rydz niż nic. Mogę jechać dalej, bo już chciałem wracać ;-).
Nowy przewodnik i nowy aparat! No, no, no...
Gdzieś w nocy...
Jadę nocnym autobusem do Kurytyby. Obok mnie siedzi koszykarz. Nie miesci się żadnym z wymiarów we fotelu autobusowym. „Sterczy” na wszystkie strony, w tym na mnie...
Autobus stanął na kontroli policyjnej. Policjant ryje wszystkim po bagażach, każe wytrząsać kieszenie! A Brazyle nic. Siedzą jak potulne barany czekające na strzyżenie, wpatrują się tępo przed siebie, jakby to było czymś „normalnym”. Każdy zachowuje się jakby nic nie widział, tylko ja się przyglądam. Policjant doszedł do mnie i każe wyciągnąć plececzek, a ja mówię do niego cały czas po polsku. Minęła spora chwila jak się przysłuchiwał i usiłował zrozumieć. Polski i portugalski są podobne w brzmieniu i Brazyle nie są w stanie od razu się pokapować, że to obcy język (już to przetestowałem we Foz). Gliniarz wykonał niecierpliwy gest ręką i przeszedł do następnego delikwenta. Co się będzie wdawał w relacje międzynarodowe ;-). Za chwilę wszedł drugi i zaczął ze wszystkimi dokładnie to samo. Jak sowieci za niedawnych czasów... I to ma być wolny kraj? A ciekawe, że dużych bagaży w luku nie sprawdzali...
Ver.2.0