Porto Seguro, 10 III
Nie chce mi się nawet pisać. Ten plażowo – brazylijski typ lenistwa jest bardzo zaraźliwy. Jestem w miejscowości podobnej do Ustki, a może bardziej do Helu, czy Krynicy Morskiej ze względu na położenie na półwyspie. Oczywiście nie jest to prosta analogia, bo Porto Seguro posiada swoje stare miasto, czy raczej „miasto historyczne” wyżej na klifie. Nic tam ze zabudowy nie ma co by nie było na dole (sam XIX – XX w.) poza dwoma kościołami i jednym budynkiem. Są też ruiny najstarszego kościoła w Brazyli. Podobno to właśnie tu wylądowali pierwsi Portugalczycy w 1503/4r.
Już się przezwyczaiłem, że stare brazylijskie miasta i miasteczka są zazwyczaj ładne i nie zachwycam się na każdej uliczce. A w ogóle, to „klimaty robią się malajskie”. Jakbym był w jakiejś Malace, albo Mersingu.
Od miasta w obie strony ciągną się plaże. Gdyby mieć czas, można by tak się przenosić z plaży na plażę, wcześniej umawiając nocleg i przeprowadzając się rano przed upałem. A jeszcze mieć rower, albo motor... Można tak aż do Amazonki. Same ciągi białych piaszczystych plaż.
Mieszkam tu za 25 reali, ale nocleg znalazłem przez tzw. „informację turystyczną” na dworcu autobusowym. Biorąc pod uwagę, że muszą im odpalić prowizję, i że w dormitorium mam telewizor i klimatyzację, pewnie wyszło by 15R$. A może i 10, bo konkurencja tu olbrzymia. Pousada goni pousadę, „przetykana” residencial’em.
Trzeba będzie w końcu wleźć do tego Atlantyku, ale jeszcze nie tutaj...
Jeszcze wyjaśnienie:
Na koncu pojawiaja sie numery wersji, dwie liczby rozdzielone kropka. Druga cyfra oznacza kolejne poprawki: błędów i stylu, nieistotne dla treści zmiany. Zero to tekst bez poprawek. Pierwsza, wersję tekstu. Jeśli istotnie zmieniam treść czy coś dopisuję to zwiększam nr wersji.
Miałem dużo takich zmian na Pikusiu, nie załadowanych na serwer . Przepadły na zawsze...
Ver.1.0