Przestawiłem kolejność wpisów aby lepiej oddać trasę.
Z drogi...
Recife, 15 III
Ponownie o autobusach.
W tym co teraz jechałem, przynajmniej wiedziałem, za co płacę taką kasę. Dali dożarcia duży zestaw ciastek, pisemko pokładowe (jak w samolocie) i porządny koc ( nie jak ostatnio ręcznik do przykrycia się). Ten ręcznik i koc, to pewien symptom kompleksu wiecznego upału. Zauważyłem go w Azji: ludzie nie znający zimna mają bzika na punkcie klimatyzacji, która to według nich równa się chłodeniu! Tak jak w Malezji, autobusy międzyzwrotnikowej Brazylii można nazwać śmiało jeżdżącymi lodówkami. Rano szron na szybach, od wewnątrz! A przecież noce nie są takie gorące. Pasażerowie charczą, kichają, kaszlą, okrywają się na głowy, ależaden nie zaprotestuje. Jak stado baranów. Nawet nie przyjdzie im do wełnistych łbów, żeby pozamykać wyloty nawiewów. Co najwyżej skierują gje w inną stronę (zwykle na mnie). Firanek też nie potrafią zasłonić i śpią przy „fleszach” latarni. Mnie to przeszkadza, a „maskę” na oczy zapomniałem jeszcze w San Pedro.
Mówię do takiego kierowcy (siedzi w skórzanej kurtce) aby wyłączył chłodzenie i puścił sam nawiew. Pokazuję mu obrazowo jak się trzęsę. A on się głupio uśmiecha, żartuje „frio” i dalej to samo. Ot Brazyle d’bile.
...
Jadę przez tereny rolnicze. 90% upraw to jakieś trawsko. Pewnie młoda trzcina cukrowa.
... Dworzec autobusowy w Recife jest w szczerej „dżungli”. Aż nie chciałem wysiadać. Do miasta jedzie się metrem, z „przerobionej” linii kolejowej (jak w Newcastle u/ Tyne). Dworzec kolejowy, też „wyrzucono” poza miasto i jest na nastepnej stacji metra.
Pobieżnie Recife wygląda na składające się z samych wierzowców. Nie mam sposobności zobaczyć więcej, bo autobusy do Olindy odjeżdzają spod samej stacji.
Recife 16 III
Tu powinno być szerokie uzupenienie opisu o miescie, ale internet we Fortalezie jest piekielnie drogi, a ja nie mam czasu :-(
Ver.1.0