Fortaleza, 17 III
Wiedziałem, że te papużki się poduszą. Namordowali ich ze 2 klatki. Wczoraj, kiedy ładowali bagaże do autobusu, ktoś nadał stertę kartonów. Jeden luk bagażowy był zajęty płaskimi klatkami z papuąkami falistymi rozłożonymi po całej podłodze. Brazyle –d’bile, nie myśląc wiele poukładali je na stos. Zwracałem im uwagę, że ktoś je nadał specjalnie rozłożone i że te na spodzie się poduszą. Ale co tam dla nich - No problem!
...
Od 4 rano lał deszcz. Jechaliśmy tak w strugach wody i w ciemności, mimo że powinno już świtać. Ale całe niebo po horyzont zakryte było niskimi chmurami, bez najmniejszej luki. Nie ma co. Przyszedł jakiś „kontynentalny” front niżowy. A może to pora deszczowa? W takim razie z plażowania będą nici.
Za oknem krajobraz „rolniczy”. Same sady. Nie wiem jakie, czasem palmowe.
Gaduła siedzący obok mnie wysiadł, kiedy spałem. Jego partner chrapał w najlepsze. Ci co puszczali do późnej nocy muzykę z telefonów komórkowych na pełną moc, także posnęli.
Tutejsi Brazyle, tak jak Hindusi muszą się wszystkim pochwalić jakie mają komórki (bynajmniej nie szare) i jakie teledyski nagrali. Oczywiście nie pytają się, czy inni mają ochotę słuchać.
Mimoi deszczu, klima hula na całego, a tu już kocy nie dali...
...Fortaleza 7:50-12:30
Całyt czas pada, a właściwie siąpi.
Nie zostanę tu na noc. Wrzuciłem bagaż do przechowalni i ruszyłem na miasto. Nie ma tu nic ciekawego dla turysty poza sklepami i wątpliwymi plażami. Katedra duża, alke wewnątrz całkowicie zdewastowana przez modernistów. Trochę kamieniczek, ale już to wszystko „znam”.
Miasto ma nieco inny charakter. Przypomina chińskie miasteczka na Malajach, tu i ówdzie poprzetykane wieżowcami. Najbardziej podobne do „starych” dzielnic Singapuru: Kallang’u i Serangoon’u.
Ale jedzenie jest coraz tańsze w miarę posuwania się na północ
Ver.1.0