Z drogii do stolicy... Wielka Sobota, 11 IV
Obudziłem się z zatkanymi uszami...
c.d.b.n. (ciąg dalszy być może nastąpi)
----------------------------
Bogota, Wielka Sobota, 11 IV
Pierwsze wrażenie jakie mi się nasunęło, wjeżdżając do „nowej” Bogoty, to podobieństwo do Berlina. Dlaczego? Pewnie intensywnie myślę o powrocie :-)
Dlatego, że: na szerokich ulicach dominują bloki, domy i gmachy z klinkieru (nawet chodniki), jest pochmurno, chłodno a ludzie są wielokolorowi. Choć liczba czarnych jest znikoma – Ustąpili pola czerwonym. Biali są jeszcze bielsi, zupełnie nieopaleni. Wszyscy w długich spodniach i przeważnie w kurtkach. Wiele jest żuli (przeważnie czarni) i bezdomnych, dźwigających worki z „dobytkiem”.
Ładne stare miasto przechodzi „płynnie” w nowe dzielnice i nie jest zeszpecone wysokimi modern budynkami, jak w La Paz.
„Rozlewa się” szeroko niczym jezioro na równinie u podnóża pasma wzgóż (stare miasto najbliżej podnóża). Ponieważ nie brak miejsca do ekspansji, niewiele „wchodzi” na stoki. Z gór spływa rześkie powietrze dlatego jest tu klimat „umiarkowany” (0-21st. C).
Termial
Jest mi zimno w kontraście z wczorajszymi gorącymi Karaibami . Jak w Autobusie nocnym. Zakładam kurtkę, długie spodnie i poraz pierwszy od 2 miesięcy czapkę zimową i buty. Jakoś mi tak dziwnie w tych butach...
Podobnie jak na północy, ludzie są tu niezwykle (jak na AP) mili i uczynni. Może tylko mniej się śmieją. Jak tylko rozpoznają we mnie obcokrajowca, rozpytują się na hinduską modłę i oferują pomoc. Próbują mówić po angielsku! Policjanci wpuszczają mnie do kościołów bez kolejki jako „extranjero” (pilnowaniem w Święta porządku w kościołach zajmuje się policja).
c.d.b.n. (ciąg dalszy być może nastąpi)
-----------------------------------
Bogota, Wielkanoc, 12 IV
Nie mam czasu na „wypruwanie” z mojego Pen Drive’a książki adresowej więc za pośrednictwem Geoblogu składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne, tradycyjnym „Feliz Pasqua”!
c.d.b.n. (ciąg dalszy być może nastąpi)
Ver.1.0