Pangani, 14.12.10, rano
----------------------------------
Dzisiaj cofneliśmy się na jednodniową wycieczkę do Pangani. Ja, by zwiedzić, Wczasowicz i 3 niemieckie dziewczyny, by ... oczywiscie plażować.
Niemki mieszkają w naszym hotelu. Niemiecki rząd płaci im by poznawały Murzynów ;-)
W daladala dosiadł się jeszcze piąty Biały – Kenijczyk z obywatelstwa (50 lat w Kenii), od 5 lat mieszkający w Tananii. Cała ta grupa wysiadła 12 km przed Pangani na plażę północną przy jamikmś resorie, przy którym to Kenijczyk miał swój dom. Ja pojechałem do miasta.
Miasto, to zbyt szumne określenie dla Pankani, która to kiedyś podobno rywalizowała z Tangą o palmę pierwszeństwa w niemieckiej Tanganice.
Wioska, wioska i jeszcze raz wiocha, z paroma walącymi się budynkami pamiętającymi Nemców. Nawet India Street (już bez Indian), Nie zmieniła tego wrażenia. Ale jaka ładna i przyjemna wiocha. Ma coś z charakteru naszych nadbałtyckich „kurortów” w pełni sezonu ;-).
Jest położona po obu tronach szerokiego ujścia rzeki, przez które kursuje prom.
I plaża się znalazła – z 5 km. Szeroka, piaszczysta, z szarego piasku.
c.d.n.
=============================
Tanaga, 14,12,10, późnym popołudniem
----------------------------------------------------------
Ruiny meczetu, cmentarza i osady Arabów z Zatoki Perskiej z XIV-XV w.
Ver.1.0.