Rano
Znów się nie wyspałem. Tak, tak, okno od ulicy. A taka wydawała się spokojna za dnia. Chciałem mieć przewiew, bo dziwnym zwyczajem, nie mają tu wiatraków. Ledwo się położyłem, zaczął się ruch, trąbienie, muzyka na cały regulator, kłótnie i pijackie śpiewy. Nad ranem, z kolei do świergolących ptaszysków dołączyły się kumaki, chcąc smutnym kumkaniem zagłuszyć radosne trele-morele. A koguty to już piały od północy, nie wspominając o psach. Na szczęście marzec przypada tu w październiku...
...
Sjesta
Nie zaoszczędzę w tym Peru, a jeszcze straszą mnie, że dalej będzie drożej, no może poza Boliwią. Wybrałem już z bankomatów 700 nowych soli (ok. 735 zł), a zostało mi tylko 300. Posiłki są w polskich cenach, transport droższy. Hostel w Nazca kosztuje mnie 30 ns (z całkiem powolnym Internetem), ale już 3 godzinna wycieczka do „rysunków z Nazca”, raptem 25 km, kosztowała 50 od łba + wejściówki, a przecież przewodnik zapakował 4 osoby do swego rzęcha. T u nas tyle by nie zdarli, chyba, że we Wieliczce. I żeby było coś wartego do oglądania (z wieży widokowej). Ot parę bruzd na pustyni, która sama w sobie jest ciekawsza. Trzeba było się o tym przekonać na własne oczy, aby do śmierci sobie nie wypominać, że się było w Nazca i nie widziało „linii”. Obawiam się czy to samo nie będzie w Macchu Picchu.
… Zwolniłem pokój i czekam w hotelowym patio na nocny autobus. Wszystkie zamieszkujące białasy, też wyległy na zewnątrz, Jako że brak wentylatorów :-(. Do pokoju obok wprowadziła się parka Brazylijczyków. Oj bardzo im się spieszyło! Nawet nie zamknęli okna wychodzącego na patio. Wszyscy zaczęli im kibicować! Laska „dochodziła” ze dwa razy.
Kiedy wyszli, przywitały ich gromkie brawa! Ona, niby się wstydziła, ale z wyraźną dumą wieszała się na swoim chłopie. Dosłownie!
On wielki i grubawy, a ona mała, filigranowa. Jak słoń i mrówka...
Ale z twarzy, to był „pasztet” potworny.
No cóż. Nie darmo starzy Indianie powiadają, że każda potwora ...